Dziś są Walentynki – dzień przywodzący na myśl chmurki, motylki i czekoladowe serduszka. Czy umowy z klientami pasują do tego zestawienia? I czy miłość w biznesie jest możliwa? Zobaczmy.
Na początku jest radość z każdego telefonu. Mnóstwo motywacji do działania. Możesz góry przenosić. Robi Ci się lekko i dobrze. Love is in the air! Znasz to? Tak jest przy każdym zakochaniu i przy każdym nowym kliencie, szczególnie gdy jesteś na początku swojej biznesowej drogi i pojawiający się klienci są na wagę złota. Z czasem, przy każdym kolejnym związku…oj wróć! Przy każdym kolejnym zleceniu, czy kliencie pojawia się więcej doświadczenia i wiedzy o rynku oraz ludziach. Stajesz się ostrożniejsza, lepiej przygotowana i bardziej wymagająca. Ale na początku? No co się napłaczesz, to Twoje.
O intercyzie na pierwszej randce?
W biznesie, jak i w miłości, lepiej czasem dmuchać na zimne. I może głupio tak na pierwszej randce rozmawiać od razu o intercyzie, czy negocjować podział obowiązków przy wspólnym psie, którego mielibyście mieć w przyszłości. I to odczucie jest OK przy związkach niebiznesowych. No, ale jeśli mówimy o rozwijaniu swojego biznesu bez frustracji i pakowania się w kłopoty, to po pierwszej randce zrób stopklatkę. Zrób ją, nawet jak tam na horyzoncie tysiące, czy miliony mitycznych monet już zaczynasz widzieć. W biznesie, w takich właśnie chwilach zapomnij o spontaniczności i chodzeniu na żywioł, nawet jeśli pracujesz w branży kreatywnej. Inaczej tylko płacz, obwinianie się nawzajem, rozbite rodziny i niechciane ciąże… tfu, rozbite współprace i niechciane projekty – chciałam powiedzieć.
Słyszałaś o nierealistycznym optymizmie dotyczącym własnej przyszłości? To to jest taka ogólnoludzka cecha, którą kierujemy się między innymi i w miłości, jak i w biznesie. Wiadomo, że Polacy i Polki aż takimi optymistami nie są, ale nawet my uważamy, że to co złe, może zdarzyć się tylko innym. No więc w biznesie taki optymizm lepiej trochę powściągnąć. Lepiej wziąć pod uwagę że może tu raczej zadziałać Prawo Murphy’ego, czyli jeśli coś może pójść źle, to… pójdzie źle. I nie mówię tu o byciu smutnym pesymistą, bo to nie pomaga w biznesie wcale, ale o byciu realistką i dmuchaniu na zimne, nawet gdy motyle szaleją w brzuchu.
Umowa jako dowód miłości?
Czym jest miłość? Definicji znajdziesz wiele. Będą się składały z wielu elementów, ale jeden z nich powtarza się najczęściej. To troska o dobro osoby po drugiej stronie tej relacji. No i czy w biznesie z duszą, biznesie z wartościami nie o to nam właśnie chodzi? Chcemy przecież pracować dla osób, które nas doceniają, lubią i które my lubimy i chcemy dla nich dobrze. Troszczymy się, by otrzymały to, czego potrzebują i były zadowolone. Czyż nie jest przyjemniej? Za idealistycznie? Oj tam. Wiadomo, że pieniądze są ważne, bo przecież biznes na tym polega, ale w takim modelu pieniądze nie będą celem samym w sobie, a jedynie bardzo przyjemnym rezultatem dobrze wykonanej roboty.
No i czy umowa, która precyzyjnie i zrozumiale określa obowiązki i prawa obu stron oraz pozostałe warunki i zasady współpracy nie jest dbaniem o dobro tej drugiej strony? Jest też dbaniem o własne dobro. A to jest kluczowa kwestia w tworzeniu udanych relacji. Jesteś dobra dla siebie, umiesz być dobra dla innych.
Po co Ci umowa z Twoim klientem
No dobra, zacznę od tego, że posiadanie dobrze przygotowanego wzoru umowy zrobi więcej niż sztywno wyprasowana bluzka, czy perfekcyjny makijaż… zwłaszcza na onlajnie. Tak, dobra umowa podbije Twój wizerunek eksperta, jak mało co i Cię uwiarygodni. Zwłaszcza na pierwszych randkach. No dobra, ale co konkretnie, poza wizerunkiem, da Ci spisana z klientem umowa?
- Umowa to profesjonalizm
Klient będzie Cię postrzegał jako kogoś, kto profesjonalnie podchodzi do swojego biznesu i klientów. Umowy są stosowane przez biznesy bardziej doświadczone, które już wiedzą, że konsekwencje braku spisanej umowy mogą być bardzo niemiłe. - Będziesz miała jasność, na co się umawiasz
Umowa pozwoli upewnić się, że obie strony podobnie rozumieją, na co się umawiają. Wiele spotkań, z pozoru zakończonych bardzo pozytywnie, jest pierwszym krokiem do płaczu i łez czy frustracji, bo z czasem okazuje się, że strony rozjeżdżają się w tym, co zrozumiały jako przedmiot umowy (czyli, co konkretnie ma być zrobione i osiągnięte w ramach współpracy). Dokładne ustalenie, co ma być zrobione, pozwoli Ci też uniknąć sytuacji, że klient będzie Ci rozszerzał zakres prac w trakcie realizacji. A nawet jeśli będzie próbował to robić, wówczas bez żadnego skrępowania (bo może się źle zrozumieliśmy) poinformujesz, że tak, zakres możesz zwiększyć, ale to się wiąże z dodatkowym wynagrodzeniem. - Unikniesz niedomówień
Spisanie warunków współpracy pomaga uniknąć nieporozumień i sporów dotyczących tak podstawowych kwestii, jak liczba poprawek czy liczba wersji do wyboru (tutaj szczególnie branżę kreatywną uczulam). - Poprawisz swoją płynność finansową
Jasne określenie sobie z klientem nie tylko, ile będzie wynosiło wynagrodzenie, ale kiedy i jak zostanie wypłacone (czy po zakończeniu całości, czy po poszczególnych etapach, czy przewidziane są zaliczki) może przyczynić się do tego, że Twój biznes będzie bardziej stabilny. Również zgodne określenie konsekwencji, jakie wiążą się dla klienta z nieterminowymi wpłatami może pozytywnie wpłynąć na Twoją płynność finansową. Dzięki temu nie będziesz miała poczucia, że ciężko pracujesz i nawet nie wiesz, kiedy i czy otrzymasz za tę pracę pieniądze. - Zminimalizujesz opóźnienia
Sprecyzowanie etapów prac, czy terminów na wykonanie poszczególnych czynności zarówno po Twojej stronie, jaki i stronie klienta (np. udostępnienie niezbędnych informacji, czy materiałów) pomaga skończyć prace w zaplanowanym czasie, a projekty nie ciągną się miesiącami. - Ułatwisz sobie rozstanie (to tak w razie „W”)
Dobra umowa jasno określa także warunki rozwiązania umowy, nawet przy niepowodzeniu realizacji usługi czy projektu. - Jest szansa, że nie trafisz do sądu
Umowa, w której masz określone prawa i obowiązki, a czasem i konsekwencje pewnych działań może też pomóc rozwiązać ewentualny spór, zanim trafi do sądu. Żaden rozsądny przedsiębiorca nie pójdzie wojować do sądu, gdy jasno wynika, że to on nie dotrzymał warunków umowy i przez to współpraca nie zakończyła się sukcesem.
Czy umowa wyeliminuje ryzyko?
Spisanie umowy nie eliminuje w stu procentach ryzyka, bo prowadząc biznes na pewno już wiesz, że zawsze coś może pójść nie tak. Ale wyjaśnienie kluczowych kwestii, ich doprecyzowanie i uświadomienie obu stronom ich wagi takie ryzyko bardzo obniża.
I jeszcze jedno, nawet, gdy na początku Twoja umowa nie jest doskonała (bo np. nie masz budżetu na umowę od prawnika), to z czasem i kolejnymi doświadczeniami, możesz wprowadzać do takiego wzoru umowy odpowiednie zapisy, które zapewnią Ci bezpieczeństwo. Sama będziesz wiedziała, jakie kwestie mogą być przyczyną nieporozumienia, czy ewentualnego konfliktu. Umowę możesz napisać „swoim” językiem. Nie musi i nie powinien to być prawniczy żargon. Treść umowy ma być zrozumiała dla obu stron i ma odzwierciedlać zgodny zamiar stron, czyli zawierać wszelkie ważne dla stron szczegóły współpracy.
No dobra, ja wiem, że o tej miłości w biznesie to ja może dziś chwilami grubymi nićmi szyłam, ale czy pewne podobieństwa nie są oczywiste? Poza tym hej, są dziś Walentynki.
To pierwszy, otwierający, post o umowach. Będą kolejne, bo jak sama widzisz temat jest emocjonujący. Dlatego powiedz mi, o co Ty chciałabyś zapytać w temacie umów z klientami? Daj znać w komentarzu lub przez zakładkę „Kontakt”.
Chcesz wysłać komuś walentynkowe serduszko (nawet, gdy czytasz ten tekst po Walentynkach)? Podziel się tym artykułem z choćby jedną osobą, która działa lub myśli o własnym biznesie na onlajnach. Dziękuję Ci, że spędziłaś tę chwilę ze mną.
Dzięki za świetny wpis 🙂 W kontynuacji chętnie dowiedziałabym się jak wyważyć umowę pomiędzy szczegółowością a elastycznością w jej realizacji.
Dziękuję, wezmę pod uwagę